W ramach promocji książki „Babka z zakalcem” mój wydawca wpadł na szalony pomysł, aby zagnać mnie do kuchni i zmusić do przygotowania ciastka i to w dodatku bez zakalca. Usiłowałem mu wytłumaczyć, że w swoim domu mam zakaz nawet przechodzenia obok tego pomieszczenia po tym, jak kiedyś tak pięknie robiłem jajecznicę, że potem trzeba było odmalowywać sufit, ale dał się przekonać. A co z tego wyszło – obejrzyjcie sami!